Bazar na Kasprowicza umiera, brakuje inwestycji. Handlujący na nim są zawiedzeni pustymi obietnicami burmistrza Stanisław Wilczyński. Dla wielu handlujących "bazarek" to źródło utrzymania, dla innych sposób na życie.
- Mówiąc krótko, od chwili powstania traktuje się tutaj handlujących jak przysłowiową dojną krowę. Z pieniędzy, które płacimy za dzierżawę ani złotówka nie wróciła na inwestycje. Potrzebujemy zadaszenia po to, by handlować w normalnych warunkach i by przychodzili do nas klienci również po godz 15tej. Jakiekolwiek monity do burmistrza kończą się pustymi obietnicami. W tej chwili bazar powoli umiera, a przecież handlujący to też kupcy wągrowieccy! W przeciwieństwie do marketów nie wyprowadzamy pieniędzy z miasta - takie opinie można usłyszeć od handlujących na "bazarku".
Nic lepiej nie jest na targowisku przy ulicy Gnieźnieńskiej, tam też słychać głosy niezadowolenia wśród sprzedających.
Bazary w Wągrowcu stały się sklepami, można na nich kupić wszystko warzywa, owoce, artykuły drogeryjne, tekstylia. Dawniej targowiska funkcjonowały jako place targowe, gdzie sprzedawano produkty, które samemu produkowano. To właśnie na nich odbywał się bezpośredni kontakt producenta z klientem. Dzisiejsze targowisko zatraciło dawną funkcję, a ceny niektórych artykułów są wyższe niż w sklepach. Wynikiem tak wysokich cen na bazarze jest fakt, że sprzedający to nie producenci tylko pośrednicy, którzy swoje artykuły kupują w hurtowniach, a warzywa i owoce na giełdach. Niestety, prawdziwych producentów sprzedających swoje produkty można zliczyć na palcach jednej ręki.
Resort rolnictwa postanowił to zmienić i zdecydował, że w każdym mieście powiatowym ma powstać targ. Uruchomiono specjalny program, z którego finansowane będą remonty istniejących już targów oraz budowa nowych. Pieniądze pochodzić będą ze środków Unii Europejskiej. Sam projekt wprowadza jednak pewne ograniczenia co do produktów sprzedawanych na bazarze jak i samych handlujących.
– Zależy nam na tym, aby targowiska odzyskały dawny charakter i na każdym z nich można było kupić produkty żywnościowe bezpośrednio od producentów, czyli rolników – mówi Marek Sawicki, szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi.
Zajmować się tym mają gminy, które dostaną na to pieniądze. Samo dofinansowanie może sięgnąć maksymalnie miliona złotych, jednak samorządy będą musiały pokryć część inwestycji z własnych środków. Dofinansowanie wyniesie bowiem nie więcej niż 75 procent kosztów budowy czy remontu.
Pieniądze uzyskane w ramach programu można przeznaczyć na budowę nowych targowisk, remont istniejących, a także na zakup wyposażenia. O dofinansowanie mogą się starać gminy pragnące zainwestować w targowisko położone w miejscowości liczącej maksymalnie 50 tys. mieszkańców. Gmina będzie musiała nadzorować jego funkcjonowanie, czyli np. dbać o konserwację infrastruktury i pilnować, by głównym użytkownikiem byli lokalni rolnicy.
Jeżeli gmina zechce skorzystać z tego programu i wybudować lub przekształcić targowisko z unijnych środków, to z bazaru zniknie część handlujących, zabroniony będzie handel np. obuwiem. Tym właśnie targowiska zbudowane lub wyremontowane w ramach rządowego projektu mają się różnić od funkcjonujących obecnie.
– Mają to być miejsca, gdzie kupimy świeże warzywa i owoce, a nie tekstylia czy buty – dodaje Sawicki. Dzięki temu ludzie będą mogli tanio kupić produkty spożywcze. Ale przede wszystkim będzie to szansa na dodatkowy zarobek dla rolników - czytamy w Dzienniku Gazeta Prawna.
A może w Wągrowcu zapadnie decyzja o zbudowaniu nowego targowiska, takiego z prawdziwego zdarzenia, służącego do sprzedaży artykułów bezpośrednio przez producentów, z bieżącą wodą, zadaszonym straganami, w zupełnie nowym miejscu lub zmodernizują targowisko przy ulicy Gnieźnieńskiej. Jedno jest pewne, jeżeli takie targowisko powstanie część sprzedających nie sprzeda na nim swojego towaru np. wiertarek, butów, odzieży.