Plac zarośnięty blisko dwumetrową trawą, brak dojazdu, tak wygląda działka, która należy do miasta. Miasto zamierza ją sprzedać, jednak chętnych brak.
Między ulicę Taszarowską, a Główną Osiedla znajduje się zapomniany przez władze miasta plac. Mimo apeli mieszkańców nikt z tym nic nie robi, z roku na rok jest coraz gorzej.
- Trawy mają już prawie 2 metry wysokości. W tych zaroślach grasują gryzonie, które w okresie jesienno-zimowym wchodzą do naszych domów, piwnic - informuje nas jeden z mieszkańców Berdychowa.
To nie jedyny problem zarośniętej działki. Mieszkańcy, którzy graniczą z tym terenem, sami we własnym zakresie wykaszają go, żeby ograniczyć przesiewanie się i rozrastanie chwastów, które wdzierają się na ich działki.
Największym niebezpieczeństwem jest jednak pożar. Działka nie ma dojazdu, aby się tam dostać trzeba pokonać "korytarz", który ma zaledwie metr szerokości. W przypadku zapalenie się wysuszonej trawy, zagrożone będą domy sąsiadujące z działką. Wjazd samochodu strażackiego na ten teren jest niemożliwy.
Dawniej znajdował się tam plac zabaw dla dzieci. Dlaczego miasto zapomniało o tym terenie?
Jak udało nam się dowiedzieć, burmistrz Stanisław Wilczyński doskonale wie o istniejącym problemie, jednak nie próbuje go rozwiązać. Burmistrz nie jest zainteresowany robieniem porządku na działce. Jak twierdzi, miasto chce sprzedać ten teren.
Czy ktoś zastanowił się nad tym, że sprzedaż działki z chwastami, gryzoniami i bez dojazdu graniczy z cudem? Chyba nie.