Mam już po dziurki w nosie słuchania na każdym kroku o KORONAWIRUSIE.
Na przerwach dzieci nie bawią się w berka, tylko w KORONAWIRUSA. Otwieram skrzynkę z wiadomościami na e-dzienniku, a tam zalecenia ministerialne w przypadku wystąpienia KORONAWIRUSA...
W mediach 80% informacji to KORONAWIRUS. Wchodzę do marketu po ryż, zwykły, biały ryż, a tam uwaga pusta półka, bo jak mnie pani przy kasie uświadomiła "Pani, trza robić zapasy, bo idzie zaraza". Włączam Internet i cała tablica zawalona memami i filmikami o KORONOWIRUSIE.
Jeżeli jeszcze raz usłyszę to słowo, to chyba wybuchnę. I właśnie w tym momencie moja niespełna 3-letnia córka, bawiąc się Peppą, mówi, że trzeba ją zbadać, bo ma KORONAWIRUSA.
Błagam. Nie dajcie sobie robić wody z mózgu. Kurcze, nagle wszyscy od góry do dołu spryskują się środkami dezynfekującymi w obawie przed chorobą, która nawet nie jest potwierdzona w naszym kraju, a bagatelizujemy grypę i posyłamy chore dzieci do szkoły.
Ludzie kochani...mam wrażenie, że to nie jest choroba ciała, a umysłu.
Julita Dziekan "Zadziabista Mama"