Burmistrz Wągrowca Alicja Trytt stanęła przed kolejnym wyzwaniem. Tym razem problem dotyczy kwestii przerw na karmienie piersią dla pracownic magistratu.
Spór wybuchł po tym, jak jeden z urzędników wysłał do pracownic maila, w którym wezwał je do dostarczenia zaświadczeń lekarskich potwierdzających karmienie piersią. Błyskawicznie w tej sprawie zareagował Związek Zawodowy „Wspólna Energia”, działający w Urzędzie Miasta, który wskazał, że takie zaświadczenia nie są wymagane przez prawo pracy.
Według Związków Zawodowych, zgodnie z Kodeksem pracy (art. 187 k.p.), pracodawca ma obowiązek udzielić pracownicy przerw na karmienie na jej wniosek, bez konieczności dostarczania dodatkowych dokumentów. Co więcej, decyzja o żądaniu zaświadczeń może naruszać prawa kobiet karmiących.
- W mailu z dnia 18.09.2024 r. nie przedstawiono tego w formie żądania, lecz prośby i nie określono żadnych sankcji z powodu niedostarczenia zaświadczenia w terminie — poinformowała Alicja Trytt w piśmie do Związku Zawodowego.
Burmistrz Trytt tłumaczyła, że mail nie miał na celu wprowadzenia nowych wymogów, a jedynie weryfikację. Wyjaśniła też, że brak przedstawienia zaświadczeń nie skutkuje żadnymi sankcjami, a koszty uzyskania takiego zaświadczenia mogą być pokryte przez pracodawcę. Jak dodała, celem było potwierdzenie faktu karmienia dziecka, a nie ocena zdrowia pracownicy.
Związek Zawodowy pozostał na stanowisku, że sytuacja wymaga wyjaśnienia, a wszelkie wątpliwości powinny być rozwiane w sposób jasny i zrozumiały dla pracownic.
Powstały konflikt zwraca uwagę na ważny problem dotyczący praw rodzicielskich, szczególnie w kontekście przysługujących pracownicom przerw na karmienie piersią.
Przypomnijmy, przerwy na karmienie są regulowane przez Kodeks Pracy i zależą od liczby karmionych dzieci oraz długości dnia pracy. Przykładowo, pracownice pracujące do 6 godzin mają prawo do jednej przerwy trwającej 30 minut (karmienia jednego dziecka) lub 45 minut (karmienia więcej niż jednego dziecka). Przy dłuższym dniu pracy przysługują dwie przerwy po 30 lub 45 minut, w zależności od liczby dzieci. Co ważne przerwy mogą być łączone i są wliczane do czasu pracy.
Obecna sytuacja rodzi pytania o granice interpretacji przepisów Kodeksu Pracy oraz o to, czy takie działania są konieczne, skoro brak dostarczenia zaświadczenia nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji?
