W sobotnią noc, około godziny 1:30, mieszkańcy ul. Klasztornej w Wągrowcu zostali zaniepokojeni dźwiękami warczenia i skamlenia psów dochodzącymi z promenady nad rzeką Wełną.
Świadek, zaniepokojony agresywnym zachowaniem zwierząt, powiadomił służby, podejrzewając, że właściciele celowo dopuszczają do walki psów. Dźwięki agresji były na tyle intensywne, że dyspozytor numeru 112 bez problemu usłyszał je w trakcie zgłoszenia. Policja natychmiast skierowała patrol na miejsce zdarzenia.
Psy bez smyczy i kagańców – interwencja policji
Na miejscu funkcjonariusze zastali dwóch mężczyzn, 29- i 30-latka, mieszkańców Wągrowca. Jeden z nich, obywatel Mołdawii, był właścicielem dwóch amstafów, które podczas spaceru pozostawały bez smyczy i kagańców. Jak wynikało z relacji mężczyzn, doszło do niekontrolowanego ataku jednego psa na drugiego, a właściciele próbowali je rozdzielić. Policjanci zauważyli, że jeden z psów odniósł poważne rany. Właściciel został zobowiązany do zapewnienia mu natychmiastowej opieki weterynaryjnej.
Zdarzenie to skutkowało nałożeniem odpowiedzialności przewidzianej w art. 77 § 1 Kodeksu wykroczeń, który stanowi, że brak zachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia może skutkować karą ograniczenia wolności, grzywną do 1 000 zł lub naganą.
Nie pierwsze takie przypadki
Nie jest to pierwszy przypadek nieodpowiedzialności właścicieli czworonogów w Wągrowcu. Przed kilkoma laty interwencja policji była konieczna po ataku agresywnego psa na kobietę i jej dzieci. Wówczas na ulicy, tuż po wyjściu z budynku Prokuratury Rejonowej, kobieta spacerująca z dziećmi i labradorem została zaatakowana przez dużego psa przypominającego wilczura. Pies najpierw rzucił się na labradora, a gdy kobieta próbowała go odciągnąć, zaatakował również ją. Obecni na miejscu policjanci z Wydziału Kryminalnego natychmiast obezwładnili zwierzę i przytrzymali do przyjazdu Straży Miejskiej.
Jak ustalono później, ten sam pies zaledwie pół godziny wcześniej zaatakował 64-letnią mieszkankę Wągrowca, która spacerowała ze swoim jamnikiem. Właścicielka próbowała bronić swojego pupila, jednak agresywny pies pogryzł ją w rękę i udo. Poszkodowana trafiła do szpitala.
Ataki psów także w Damasławku
Niepokojące sytuacje związane z atakami psów mają miejsce również poza Wągrowcem. W zeszłym roku w Damasławku 41-letnia kobieta, spacerując ze swoim psem trzymanym na smyczy, została zaatakowana przez agresywnego czworonoga, który wybiegł z jednej z posesji. Aby ochronić swojego psa, kobieta wzięła go na ręce, jednak sama została pogryziona w rękę i nogę. Trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Żninie, a sprawą zajęły się służby weterynaryjne.
Apel o odpowiedzialność
W związku z powtarzającymi się przypadkami ataków zwierząt, policja apeluje o odpowiedzialne podejście do kwestii opieki nad psami. Dzielnicowi podkreślają, że zaniedbanie podstawowych zasad bezpieczeństwa może prowadzić do poważnych konsekwencji. Dopóki właściciele nie zaczną wykazywać większej odpowiedzialności, zagrożenie dla mieszkańców będzie się utrzymywać.