Zmarła kobieta ożyła w kostnicy

Co musi czuć człowiek, który ocknie się we własnej trumnie?Lekarka pogotowia ratunkowego stwierdziła zgon 84-letniej schorowanej kobiety. Kilka godzin później pracownicy zakładu pogrzebowego przeżyli szok. W kostnicy, po otwarciu worka z ciałem, okazało się, że starsza pani żyje. Po tym zdarzeniu odżyła dyskusja o tym, kiedy naprawdę następuje śmierć i jak można uniknąć koszmaru pochowania żywego człowieka.

Policja bada, czy lekarka pogotowia popełniła błąd. Dramat wydarzył się przed tygodniem w Jabłonowie koło Zwolenia w woj. mazowieckim.
W piątek przed południem do domu starszej pani przyjechała lekarka, która stwierdziła zgon. Wypisała akt zgonu i rodzina zaczęła załatwiać formalności w urzędzie stanu cywilnego, a także zamówiła pogrzeb. O godz. 14.15 do Jabłonowa przyjechali pracownicy domu pogrzebowego. Kiedy wkładali worek ze zwłokami do samochodu, wydało się im, że coś się poruszyło. Uznali jednak, że to podmuch wiatru. Gdy w kostnicy otworzyli worek, okazało się, że kobieta żyje. - Zamurowało nas na paręnaście sekund - mówi Adam Galbarczyk, właściciel zakładu pogrzebowego.

Ten przypadek zakończył się szczęśliwie. Starsza pani została szybko przewieziona do szpitala, gdzie lekarze otoczyli ją troskliwą opieką. Jednak nie jest to zdarzenie wyjątkowe. Historia obfituje w opisy przypadków, w których uznani za zmarłych wracali do życia. Równie wiele jest dowodów na to, że do grobów wkładano ludzi jeszcze żyjących.

Uciekli grabarzowi spod łopaty


Opisy sytuacji, w których budzili się ludzie uznani za zmarłych, brzmią nieco humorystycznie, pomimo całej dramaturgii.

Nicephorus Glycas, biskup Ortodoksyjnego Kościoła Greckiego wyspy Lesbos, przez dwa dni leżał w trumnie, podczas gdy żałobnicy przychodzili go pożegnać. Nagle usiadł i domagał się wyjaśnienia, na co się wszyscy gapią.

Pastor Schwartz został przywrócony do życia przez swój ulubiony hymn, odśpiewany na jego pogrzebie. Żałobnicy byli bardzo zaskoczeni, słysząc głos z trumny przyłączający się do śpiewu.

W 1984 roku patolog przeprowadzał sekcję zwłok. Gdy wykonał pierwsze cięcie, "zwłoki" chwyciły go za gardło. Patolog umarł na skutek szoku.

Zmarła niedawno Dona Ramona, blisko stuletnia Kolumbijka, miała kolekcję aktów zgonu wystawionych w odstępach kilkumiesięcznych przez czterech różnych lekarzy. Za każdym razem odzyskiwała przytomność w trakcie przygotowań do pogrzebu. Kiedy wreszcie naprawdę umarła, rodzina długo zwlekała z pochówkiem.

W Indiach przypadki "śmierci za życia" zdarzają się na tyle często, że ludzie przedwcześnie uznani za zmarłych utworzyli Stowarzyszenie Zmarłych - Mritak Sangh, a następnie Partię Pogrzebanych Żywcem. Jak na byłych nieboszczyków działają bardzo prężnie.

Żywcem pogrzebani

Jednak nie wszyscy uznani przedwcześnie za zmarłych budzą się w porę. Udokumentowanych przypadków pochowania żywcem historia zna przynajmniej 300.

Na początku XVII wieku Marjorie Elphistone zmarła i została pochowana w Ardtannies w Szkocji. Gdy złodzieje próbowali ukraść zmarłej biżuterię, sami prawie umarli ze strachu. Kobieta zaczęła jęczeć, rabusie uciekli, a pani Elphistone wstała i udała się do swojego domu.

Inna Szkotka, Marjorie Halcrow Erskine z Chirnside, zmarła w 1674 roku i została pochowana w płytkim grobie przez zakrystiana, który miał zamiar wrócić później i zabrać jej kosztowności. Gdy próbował odciąć jej palec, aby zdjąć pierścionek, kobieta obudziła się. Wróciła do męża i zanim ponownie została złożona do grobu, urodziła jeszcze i wychowała dwóch synów.

W XVI-wiecznej Anglii zaczęło brakować miejsca na pochówki. Pewien proboszcz wpadł na pomysł, żeby dla dawno zmarłych parafian wznieść „domek na kości" i zwolnić część terenu cmentarza. Podczas ekshumacji okazało się, że wewnętrzne powierzchnie niektórych trumien nosiły ślady paznokci, a szkielety leżały w nienaturalnych pozycjach. Dowodów „pośmiertnej" desperacji było kilkanaście. Jedną na 25 trumien usiłowano otworzyć od wewnątrz!

W połowie XIX wieku pewna dziewczynka odwiedzała rodzinę na wyspie Edisto. Zmarła na dyfteryt. Szybko ją pochowano w rodzinnej krypcie, aby zapobiec rozprzestrzenieniu się choroby. Grobowiec otwarto, gdy zmarł jeden z członków rodziny. Tuż za drzwiami znaleziono malutki szkielet...

Najtragiczniejsza historia pochodzi z 1893 roku. Młoda kobieta zmarła w ostatnim miesiącu ciąży. Z grobu przez kilka dni dobiegały krzyki. Wreszcie odkopano trumnę. Niestety, na ratunek było już za późno: zarówno dla kobiety, jak i dla dziecka, które urodziło się już pod ziemią. Zakrwawiona odzież i obgryzione do kości palce świadczyły o heroicznej walce, jaką młoda matka prowadziła do samego końca.

Nie obudzić się w grobie


Lęk przed pogrzebaniem za życia nazywa się tafefobią.

„Nieznośny ucisk płuc, duszące wyziewy wilgotnej ziemi, wpijanie się rąk w pośmiertne całuny, nieubłagana cieśń szczupłego pomieszczenia, mrok wiekuistej nocy, cisza jak ogłuszające morze, niewidzialna wprawdzie, lecz dająca się wyczuć obecność robaka-zwycięzcy - wszystko to w połączeniu z myślami o powietrzu i zieleni rozpostartej hen, w górze, ze wspomnieniami o ludziach nam bliskich, którzy by pośpieszyli z pomocą, gdyby wiedzieli, co z nami się dzieje, ze świadomością, że beznadziejnym udziałem naszym jest nieunikniona śmierć. Myśli te napawają serce, co jeszcze bije, takim ogromem przerażenia i nieuskromionej trwogi, iż cofa się z drżeniem przed nimi nawet najśmielsza wyobraźnia"  - pisał Edgar Allan Poe.

Współczesna medycyna, mimo ogromnego postępu, wciąż nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co to jest śmierć i kiedy następuje? Nie wiemy, czy śmierć mózgowa rzeczywiście jest granicą oddzielającą żywych od umarłych? Niektóre badania wskazują, że aktywność mózgu może trwać może nawet do trzech lat od chwili oficjalnego zgonu. Czy znaczy to, że wszyscy zostajemy pochowani żywcem?

W USA, w Australii i w Wielkiej Brytanii błyskawicznie rozprzestrzenia się moda na pochówek z telefonem komórkowym. Wyłączony aparat z naładowaną baterią wkłada się zmarłemu do trumny. Mimo że dotychczas nie odnotowano przypadku połączenia telefonicznego zza światów, to taki telefon dla zmarłego nie zaszkodzi.

Krzysztof Rokosz
źródło: www.pressmedia.com.pl/sn/index.php?option=com_content&task=view&id=8171&Itemid=60http://www.pressmedia.com.pl/sn/images/stories/puste.gif


REKLAMA

Dodaj komentarz

Portal WRC

  • Portal WRC powstał w 2009 roku
  • Wydawca: "FOOBU" Roman Kowalczewski
  • Adres Redakcji: ul. Mickiewicza 17/30, 62-100 Wągrowiec
  • Redaktor Naczelny: Roman Kowalczewski
  • Telefon: +48 503 142 937
  • mail: [email protected]
  • Zobacz nasz profil na:

Reklama

  • Niezależny Portal Powiatu Wągrowieckiego
  • Nr 1 w Powiecie Wągrowieckim
  • W naszej ofercie znajdziesz, bannery, materiały sponsorowane, filmy reklamowe oraz reportaże wideo.
  • Całą dobę sprawdzamy skrzynkę: [email protected]

Na skróty