Radny Wojciech Kocoń poparł wprowadzenie opłaty za psa, mimo, że kilka dni wcześniej był przeciwny takiej opłacie.
Jeden z mieszkańców Wągrowca, który chciał pozostać anonimowy, 23 października, skierował maila do radnego Wojciecha Koconia (SLD) z prośbą o interwencję w sprawie opłaty za psa. W mailu wyraził on swój sprzeciw odnośnie tej opłaty.
- Posiadam dwa psy ze schroniska w Bydgoszczy, za które musiałem wnieść opłaty na rzecz schroniska. Wcześniej miałem także psa ze schroniska i porzuconą suczkę znalezioną na łące nad Nielbą. Suczka była ciężko chora i wymagała stałej opieki weterynaryjnej. Koszty utrzymania psów nie są małe w porównaniu z możliwościami zarobkowymi w Wągrowcu. Wprowadzenie tego podatku może znacznie zwiększyć ilość bezpańskich psów biegających po ulicach i żebrzących o pożywienie. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że niektórzy ludzie pozabijają psy, żeby nie płacić podatku. Biorąc psa ze schroniska (jakiekolwiek to by nie było schronisko) odciążam je finansowo. Niezrozumiały dla mnie jest fakt, iż wyróżnia się jedno schronisko (przyp. red. schronisko w Jędrzejewie), z którego psy są nieopodatkowane, ludzie z Wągrowca biorą psy z różnych schronisk w Polsce. Jest wiele innych możliwości łatania dziur w budżecie chociażby oszczędności - czytam w mailu skierowanym do radnego Wojciecha Koconia.
Mail nie został bez odpowiedzi, odpowiedź pojawiła się błyskawicznie.
- Dziękuję za zabranie głosu w tak ważnej dla wszystkich sprawie. Ja podzielam Pana zdanie, i też jestem przeciwny wprowadzeniu podatku od posiadania psa. Zdaję sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji, jakie niosło by za sobą wprowadzenie tego podatku. Zrobię co w mojej mocy, żeby ten projekt nie przeszedł - napisał w odpowiedzi radny Wojciech Kocoń.
Uradowany wągrowczanin podziękował radnemu za przychylność i wskazał inne możliwości pozyskania pieniędzy, zaproponował kilka innych rozwiązań.
- Zdaję sobie sprawę, że ciężko jest pozyskać pieniądze na jakikolwiek cel przy rosnących wydatkach i ograniczonym budżecie. Można wspomóc schronisko na przykład przymusowym "wolontariatem" kierując tam ludzi odrabiających kary. Myślę, że należałoby wziąć przykład z rozwiązań, które dały znaczące efekty w innych miastach. Przede wszystkim trzeba "zaczipować" psy i wtenczas nie będzie problemu z identyfikacją biegających luzem i mandaty trafią pod właściwy adres. Obowiązek posiadania psa z "czipem" zwiększy odpowiedzialność społeczeństwa. Ludzie niekiedy miewają dobre pomysły. Można ogłosić konkurs na pomysł: "Jak wspomóc schronisko nie zwiększając podatków". To niewiele kosztuje, a może (chociaż nie musi) dać jakieś rozwiązanie. Myślę także, że należałoby się zastanowić nad sposobem przyciągnięcia przemysłu do Wągrowca, bo niedługo może tutaj tylko zostać budżetówka, markety, emeryci, renciści i kilka firm prywatnych, w których zarobki będą na poziomie najniższej płacy. Młodzież po skończeniu szkół ucieka do dużych miast lub za granicę. Ogólny poziom życia spada, a bezrobocie rośnie. Wystarczy zapytać ile zarabia ekspedientka w sklepie spożywczym. Ciągły wzrost podatków i brak tzw. klasy średniej, która jest motorem rozwoju może rozłożyć Wągrowiec na łopatki. Należałoby obrać odpowiednią strategię optymalizacji podatkowej, ograniczyć wydatki do koniecznego minimum i znaleźć sposób na ściągnięcie inwestorów. Słyszałem o pomyśle, żeby Wągrowiec został miastem "turystycznym". Pomysłodawca powinien sam spróbować tego "chleba" w Wągrowcu i jestem pewien, że skończyłby na zasiłku i z długami - napisał mieszkaniec Wągrowca do radnego.
30 października br., podczas XXI Sesja Rady Miejskiej, radny Wojciech Kocoń, mimo, że wcześniej był przeciwko opłacie za psa, zagłosował za jej przyjęciem. Dlaczego zmienił swoje stanowisko w tej sprawie? Postanowiliśmy zapytać o to samego radnego.
- Prawdą jest, że byłem przeciwny wprowadzeniu opłaty za posiadanie psa - tłumaczy radny Wojciech Kocoń. - Osobiście podzielam obawy mieszkańca Wągrowca, który zwrócił się do mnie w tej sprawie i przedstawił swoją opinię. Na posiedzeniu klubu próbowałem przekonać kolegów i koleżanki do swoich racji, wykorzystując również argumenty przytoczone przez mieszkańca miasta. Niestety nie spotkały się one z pełną aprobatą z uwagi na sprzeczność tej koncepcji z interesem Miasta. Konieczne okazało się bowiem zapewnienie w budżecie środków na pokrycie rosnących kosztów utrzymania psów w schronisku - mówi radny. - Po burzliwej dyskusji i wysłuchaniu stanowiska wszystkich kolegów najwłaściwszym rozwiązaniem okazało się wprowadzenie podatku od posiadania psa. W związku z powyższym postanowiłem zagłosować za przyjęciem tej opłaty, kierując się dobrem wszystkich mieszkańców naszego Miasta, a nie tylko tych, którzy posiadają czworonoga. Mam świadomość tego, że taka decyzja na początku może spotkać się z dezaprobatą Wągrowczan, jednakże mając na uwadze potrzeby Miasta i jego mieszkańców, nie mogłem zagłosować odmiennie. Sam posiadam psa i będę płacił ten podatek, co pozwoli Miastu na realizację jego zadań - podsumowuje radny Wojciech Kocoń.
Odpowiedź jaką udzielił radny jest niezrozumiała, kilka dni wcześniej był przeciwny zmianom, które miały być wprowadzone. Ostatecznie poparł projekt nowej uchwały i "przyklepał" nowy podatek. Radny doskonale wiedział w jakiej kondycji są finanse miasta, więc po co ta szopka. Czy tak ma wyglądać kontakt radnych z mieszkańcami?