Małgorzata Osuch, Tomasz Kranc i Jacek Bielawski na Jasnej Górze. W Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej odbyło się 6 marca Nadzwyczajne Zgromadzenie Ogólne Związku Powiatów Polskich.
– Sytuacja jest nadzwyczajna, zgromadzenie nadzwyczajne, to i miejsce obrad nadzwyczajne – stwierdził starosta bocheński Józef Węgrzyn.
Nadzwyczajne spotkanie zwołano, by mówić m.in. o roli samorządu w państwie, roli powiatów wobec dokonujących się zmian legislacyjnych. Dyskusja toczyła się także m.in. wokół reformy oświaty, służby zdrowia czy zmian w ordynacji wyborczej.
Chodzi o zmiany, jakie zamierza wprowadzić Prawo i Sprawiedliwość w sprawie samorządów. Zapowiadana zmiana ordynacji wyborczej ma wprowadzić kadencyjność dla wójtów, prezydentów miast i burmistrzów. Jednocześnie starostwa powiatowe mają być zlikwidowane, to pomysł posła Michała Cieślaka z PiS.
- Jestem za likwidacją starostw poprzez przekazanie ich kompetencji pod kierowników podległych wojewodzie oraz gminom — mówi Michał Cieślak, poseł z klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
Zdaniem Michała Cieślaka istnienie urzędu starosty oraz władz administracyjnych powiatu jest ekonomicznie nieuzasadnione.
- Większość z tych samorządów ma budżety roczne na poziomie 70-120 milionów złotych, z czego ponad 40 milionów złotych to koszty administracyjne. Skala niebywała, a biurokracja wciąż się rozrasta i rozrasta. Dojdzie niedługo do tego, że 60 milionów złotych będą pochłaniać koszty z zakresu zarządzania pozostałymi 20 milionami — argumentuje Michał Cieślak.
Poseł przedstawia dwa rozwiązania.
- Albo ustalamy, iż koszty administracyjne to 20 procent budżetu, albo likwidujemy starostwa, rozdysponowując kompetencje do wojewodów oraz gmin — mówi Michał Cieślak.
Jak zaznacza poseł, powiaty pozostaną na mapie administracyjnej Polski.
- Natomiast zadania władz administracyjnych przejmą delegatury urzędów wojewódzkich przy minimalnej obsadzie kadrowej niezbędnej do efektywnej pracy oraz właśnie samorządy gminne. Z obliczeń wynika, że przy wygaszeniu starostw gminy mogłyby zyskać do dwóch milionów złotych dodatkowego budżetu rocznie — mówi Michał Cieślak.
Do obradujących starostów licznie zjechali politycy opozycji.
- Nie ma wolności bez samorządności — grzmiał Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL. Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO przekonywał, że intencje rządu PiS wobec samorządów są złe.
Co stanie się z urzędami powiatowymi, tego jeszcze nie wiadomo, wszystko w rękach partii rządzącej. Jeżeli jednak zapadnie decyzja o likwidacji to czeka nas kolejna wielka zmiana, podobna do zmiany w oświacie i likwidacji gimnazjów.
W Warszawie zapadnie decyzja a problem spadnie na województwa i dalej na samorządy, bo po likwidacji Starostwa Powiatowego ktoś będzie musiał zarządzać szpitalem, policją, strażą pożarną czy szkołami ponadgimnazjalnymi.