Mieszkanka podpoznańskiego Lubonia cudem uniknęła śmierci. Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym niedaleko Chodzieży wjechała wprost pod pędzący pociąg. Lekko ranna 64-latka trafiła do szpitala. Jej opel nadaje się jedynie na złom. Policjanci z Chodzieży zabezpieczający miejsce wypadku mówią, że śmierć ominęła ją o włos.
Wczoraj 8 sierpnia 2010 roku przed 15.00 na lokalnej drodze z Chodzieży do Stróżewa na niestrzeżonym przejeździe kolejowym doszło do groźnie wyglądającego wypadku. Mieszkanka Lubonia, 64-letnia kobieta kierując osobowym oplem, wjechała pod pociąg relacji Kraków-Kołobrzeg.
Lokomotywa po uderzeniu w auto przeciągnęła je kilkadziesiąt metrów dalej pomiędzy słupami trakcji, a cały skład zdołał wyhamować dopiero po kilkuset metrach. Sprawczyni zdarzenia wyszła z wypadku jedynie potłuczona z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Karetka pogotowia odwiozła ją do szpitala. W pociągu nikomu nic się nie stało. Od strony technicznej lokomotywa nie została nawet zarysowana. Zarówno maszynista jak i kierująca byli trzeźwi.
Policjanci, którzy zabezpieczali miejsce zdarzenia, przesłuchiwali świadków i utrwalali ślady mówią, że starsza pani była o włos od śmierci.
Pociągi w tym miejscu zgodnie z przepisami rozwijają prędkość w granicach 100 km/h. Przejazd ma odpowiednie oznakowanie, w tym sygnalizację świetlną i dźwiękową. Na chwilę obecną wszystko wskazuje na to, że 64-latka prawdopodobnie zlekceważyła podstawowe przepisy i zasady bezpieczeństwa.
Ostatecznie okoliczności i przyczyny zdarzenia wyjaśni dochodzenie prowadzone przez Komendę Powiatową Policji w Chodzieży.