Urząd Miejski w Wągrowcu przeprowadził nabór na stanowisko urzędnicze. Zdaniem innych startujących ten nabór to fikcja.
Nie milkną głosy niezadowolenia po ostatnim naborze jaki przeprowadził Urząd Miejski w Wągrowcu. Chodzi o nabór na wolne stanowisko urzędnicze młodszego referenta ds. działalności gospodarczej i sprzedaży napojów alkoholowych.
Rekrutacja składała się z testu kwalifikacyjnego i rozmowy. Do testu przystąpiło 45 osób. Do drugiego etapu zakwalifikowało się 28 startujących. W komisji zasiedli: Sławomir Wojcieszak, kierownik Wydziału Rozwoju Miasta, Tomasz Pachowicz, skarbnik miasta oraz Marek Sturma, sekretarz miasta.
Piękne ogłoszenia o naborze, bardzo duża liczba kandydatów, jednak praca w Urzędzie, nie jest dla wszystkich. Przekonali się o tym kandydaci startujący w konkursie. Jedna z osób, ubiegająca się o etat, opowiedziała nam jak naprawdę wyglądał nabór.
- Z racji tego, że jestem absolwentką administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu wybrałam się na rozmowę kwalifikacyjną z samej ciekawości czy w przyszłości mam szanse dostać prace w urzędzie "bez znajomości" - tłumaczy nam startująca kandydatka, która chciała pozostać anonimowa. - Posiadam szeroką wiedzę na temat funkcjonowania administracji, znam też bardzo dobrze wszystkie ustawy wymagane na to stanowisko - dodaje.
Wszyscy liczyli na pracę w budżetówce, liczyli, ale się przeliczyli.
- Wchodząc na sale zauważyłam "przyszłego zięcia" kierownika Wydziału Rozwoju Miasta, pana Łukasza Koniarka. Wtedy zrozumiałam, że słowa, które padały z ust kierownika Wydziału, że konkurs jest otwarty i konkurencyjny to po prostu kłamstwo. Postanowiłam obserwować pana Łukasza Koniarka. Każdy z kandydatów na rozmowie kwalifikacyjnej było od 5 do 10 minut, pan Łukasz Koniarek był zaledwie 1 minutę i 15 sekund. Okazało się, że wcześniej, przez 6 miesięcy, Pan Łukasz był na stażu w tym Wydziale.
Ostatecznie, decyzją komisji, stanowisko młodszego referenta ds. działalności gospodarczej i sprzedaży napojów alkoholowych otrzymał pan Łukasz Koniarek. Co skłoniło komisję do takiego a nie innego wyboru?
Oficjalny komunikat wydany po konkursie przez Urząd Miejski w Wągrowcu brzmi: "W wyniku przeprowadzonego postępowania konkursowego pan Łukasz Koniarek uzyskał najwyższą ocenę punktową przy zastosowaniu przyjętych metod i technik naboru. Poziom wiedzy merytorycznej kandydata i doświadczenie zawodowe związane ze specyfiką stanowiska pracy gwarantują prawidłowe wykonywanie powierzonych obowiązków."
- Było bardzo dużo osób, które posiadało wykształcenie wyższe, adekwatne do stanowiska, oraz doświadczenie. Z tego co się orientuje to pan Łukasz Koniarek posiada wykształcenie średnie. Do konkursu przystąpiły osoby z poza naszego powiatu. Po co zaproszono na rozmowę 45 osób i zmarnowano im czas, skoro było jasne kto wygra. Jak można być tak fałszywym i bezczelnym? 44 osób przyszło z nadzieją i wiarą, że istnieje uczciwość i sprawiedliwość! - bulwersuje się aplikantka.
Przeprowadzony konkurs pozostawił niesmak i pokazał w jaki sposób Ratusz rekrutuje pracowników, wypłacając im pensję z naszych podatków.
- Uważam, że w przyszłości w komisji powinny zasiadać osoby z zewnątrz, jednak aby tak się stało, należy zmienić ustawę. Fakt, że w komisji był pan Sławomir Wojcieszak, który to doskonale znał pana Łukasza Koniarka, było nie do zaakceptowania. Wiem, że konkurs jest rozstrzygnięty i nic się nie zdziała w tej sprawie, bo urzędnicy będą bronić swoich racji, mówiąc, że pan Łukasz był najlepszym kandydatem, najwyżej ocenionym itd. Tego się niestety nie udowodni, ale jestem pewna, że zwycięzca konkursu, test kwalifikacyjny widział wcześniej. Postanowiłam o tym powiedzieć głośno, aby osoby, które marzą o pracy w Urzędzie zrozumiały i wybrały inny zawód. Jedno jest pewne, aby dostać pracę na stanowisku urzędniczym trzeba mieć znajomości! - podsumowuje kandydatka.