Pojechali na przesłuchanie pokrzywdzonej i uratowali jej dziecko. Niecodzienna akcja wągrowieckich policjantów.
Wczoraj po godzinie piętnastej policjanci z Wydziału Kryminalnego KPP w Wągrowcu st. sierż. Sylwia Wiatrowska i st. asp. Przemysław Stelmasiak pojechali do jednej z miejscowości w gminie Gołańcz, aby przesłuchać pokrzywdzoną i wykonać oględziny w związku z postępowaniem prowadzonym przez policjantów w Czarnkowie.
- Policjantka sporządzała protokół przyjęcia zawiadomienia i przesłuchania w charakterze świadka kobiety. W pokoju przebywał jej kilkunastomiesięczny syn. Po chwili podszedł do mamy i zaczął dziwnie się zachowywać, z ust i nosa wypływała mu wydzielina — poinformował mł. asp. Dominik Zieliński, oficer prasowy KPP w Wągrowcu.
Matka wzięła dziecko na ręce i po chwili zaczęła krzyczeć, że chłopiec się dusi. Policjantka przejęła dziecko. Przełożyła chłopca przez ramię, głową skierowaną do dołu. Sprawdziła, czy w ustach nie ma przedmiotu, którym mogłoby się zadławić. Zachowanie chłopca wskazywało na zakrztuszenie. Podczas sprawdzania palcem gardła, dziecko zaczęło zagryzać palec, zaczęło robić się sine, sztywne i przewracać oczami. Po chwili zaczęło tracić przytomność.
- Sytuacja była bardzo poważna. Z dzieckiem nie było żadnego kontaktu, nie dawało widocznych oznak życia, ustał oddech. W tym momencie dziecko przejął st. asp. Przemysław Stelmasiak. Ułożył chłopca na podłodze i podjął akcję reanimacyjną. St. sierż. Wiatrowska zadzwoniła pod numer alarmowy, dokładnie opisała zajście. Poprosiła dyspozytora, aby skierował Zespół Ratownictwa Medycznego z Gołańczy, gdyż była to trzy razy krótsza odległość niż z Wągrowca. Jednocześnie skierowała jednego z domowników na drogę przed posesją, aby oczekiwał na przyjazd karetki i wskazał miejsce, liczyła się każda sekunda — dodaje oficer prasowy wągrowieckiej komendy.
St. asp. Stelmasiak położył ciało chłopca na wznak, odchylił jego główkę do tyłu, udrożniając drogi oddechowe i wykonał dwa głębsze uciśnięcia klatki piersiowej. Dziecko odkaszlnęło, zaczęło haustami łapać powietrze. Policjant ułożył chłopca na boku w pozycji bezpiecznej, udrożnił mu drogi oddechowe, włożył mu palec do ust i spowodował odruch wymiotny. Dziecko wydaliło dużą ilość gęstej wydzieliny, po tym zaczęło miarowo oddychać. Do czasu przyjazdu karetki policjanci nie dawali chłopcu zasnąć, jednocześnie delikatnie masując brzuch i plecy, aby spokojnie oddychał.
Ratownicy medyczni po zbadaniu chłopca i przeprowadzonym wywiadzie stwierdzili, że dziecko najprawdopodobniej ma ostre zapalenie oskrzeli. Podjęli decyzję o zabraniu dziecka wraz z matką do szpitala w Wągrowcu.