Dyrektor szpitala blefuje i jednocześnie szokuje, sanepid zaskoczony, a lekarz bez prawa wykonywania zawodu nadal pracuje. W co i z kim gra dyrektor wągrowieckiego ZOZ-u dr Przemysław Bury?
Po publikacji artykułu "Skandal! Lekarz pracujący w szpitalu nie posiada prawa wykonywania zawodu", sytuacja w wągrowieckim szpitalu stała się gorąca. Wielkopolska Izba Lekarska powiadomiła organy ścigania oraz starostę wągrowieckiego.
- Wielkopolska Izba Lekarska nie przyznała wskazanemu lekarzowi warunkowego prawa wykonywania zawodu lekarza, o które wnioskował, z uwagi na niedostateczną znajomość języka polskiego. Lekarz nie może więc udzielać świadczeń zdrowotnych. Wobec powyższego zawiadamiamy o sprawie organy ścigania i kierujemy pismo do Ministra Zdrowia, a także do Starostwa Powiatowego jako organu sprawującego nadzór nad szpitalem — poinformował nas Przemysław Ciupka rzecznik prasowy Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.
Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Wągrowieckiego, starosta Tomasz Kranc potwierdził otrzymanie pisma z Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.
Na tej samej sesji o wyjaśnienie całej sytuacji poproszony został dyrektor ZOZ dr Przemysław Bury. Jego wypowiedź zszokowała sporą część radnych. Dyrektor stwierdził, że szpital ma prawo zatrudnić lekarza bez prawa wykonywania zawodu, powołując się na konstrukcję prawną i zmiany wprowadzone w odpowiednich ustawach przez ministra zdrowia.
Dyrektor nie podał, o jakie ustawy chodzi, co więcej minister zdrowia nie wydaje ustaw, minister kierujący działem administracji rządowej wydaje co najwyżej rozporządzenia.
- Żeby mieć tutaj tę pewność i ten spokój, podjąłem decyzję o czasowym urlopowaniu tego lekarza do czasu jednoznacznego wyjaśnienia tej sytuacji, co tam właściwie się w tym tle zadziało — powiedział dr Przemysław Bury.
Nasze ustalenia potwierdzają, że dyrektor mija się z prawdą.
Lekarz, który nie ma nadanego prawa wykonywania zawodu, nadal pracuje w szpitalu, nie został urlopowany. Nadal przyjmuje pacjentów w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, na dokumentach stawia pieczątkę z imieniem i nazwiskiem oraz specjalizacją „specjalista chirurg”, której nie posiada. Wystawia też recepty, na których widnieje pieczątka innego lekarza.
To nie jedyny blef dyrektora!
W trakcie sesji radny Rady Powiatu Wągrowieckiego Piotr Kaczmarek zapytał dyrektora Burego o powody zamknięcia prosektorium. Odpowiedź dyrektora to kolejny blef.
- Prosektorium jest wyłączone, ponieważ nie spełnia obecnie przepisów i standardów określonych przez Sanepid. Musielibyśmy przeprowadzić pewną głęboką modernizację tego obiektu, która na ten moment praktycznie wydaje się niemożliwa, ponieważ jest tam wymagane jeszcze dodatkowe pomieszczenie, którego nie ma jak wydzielić w obrębie tego, co było. To jest budynek objęty oczywiście ochroną konserwatora zabytków — powiedział w trakcie sesji dyrektor wągrowieckiego ZOZ-u.
Po publikacji artykułu "Prosektorium w szpitalu jest wyłączone", telefonicznie skontaktował się z naszą redakcją przedstawiciel Sanepidu, informując, że prosektorium nie leży w gestii Sanepidu.
Skoro nie Sanepid, to kto i dlaczego zamknął prosektorium?
Trudno już normalnemu człowiekowi zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dzisiaj kolejny raz skontaktowaliśmy się z Wielkopolską Izbą Lekarską, przesłaliśmy dokumenty m.in. wystawiane porady wyjazdowe i recepty.
Posiadamy pełną dokumentację potwierdzającą przekazywane Wam informacje, jeżeli dyrektor zdecyduje się na pozew przeciwko redakcji, ujawnimy wszystkie dokumenty!
Czekamy na decyzję Wielkopolskiej Izby Lekarskiej i organów ścigania.
