Przekonujące zwycięstwo odnieśli w sobotę szczypiorniści Nielby Wągrowiec. Żółto-czarni rozprawili się z AZS UŁ PŁ Łódź 36:16 (16:10).
Nielbiści w pełni zrehabilitowali się łodzianom za remis z pierwszej rundy. Swego zadowolenia z osiągniętego wyniku nie ukrywał po meczu Paweł Noch.
- Do pewnego momentu gra była wyrównana. Od 20. minuty zaczęliśmy dyktować swoje warunki. Bardziej byliśmy zajęci bardzo mocną walką w obronie niż grą w piłkę. Złapaliśmy kilka niepotrzebnych kar. Były dwa fragmenty, w których graliśmy w czwórkę. Nic nie układało się wtedy po naszej myśli. Dodatkowo, do przerwy wpadło za mało bramek ze skrzydeł. Potem jednak wszystko wróciło do normy. Chylę czoła przed chłopakami, którzy w drugiej połowie cały czas harowali w obronie i walczyli o każdą bramkę. W ten właśnie sposób chcemy grać. W meczu w Ostrowie Wlkp. oraz tutaj taka gra skutkuje - oceniał szkoleniowiec Nielby.
Zdaniem Bartosza Witkowskiego - jednego z filarów wągrowieckiej obrony, na początku meczu zawiodła w drużynie MKS-u skuteczność.
- Zaprezentowaliśmy niezłe zagrywki, ale dobra postawa bramkarza gości przeszkodziła nam w zdobywaniu bramek ze skrzydeł. Wynik oscylował wokół remisu. W okolicach 20. minuty zawodnikom z Łodzi zabrakło już trochę sił. Nasza drużyna grała cały czas konsekwentnie twardo w obronie. W drugiej połowie utrzymaliśmy właściwy dla nas rytm i nie pozwoliliśmy zbliżyć się przeciwnikowi. Rywal nie miał szans dziś wygrać z nami. Byliśmy bardzo mocno zmotywowani, aby odegrać się za pierwsze spotkanie. Postawiliśmy mocniejsze warunki przeciwnikowi niż on nam na swoim terenie - komentował wągrowiecki kołowy.
Łatwe bramki z kontrataków w starciu z łódzkim AZS-em zapisał na swoim koncie dochodzący do zdrowia po kontuzji Łukasz Białaszek.
- Nie odczuwałem dziś problemów związanych z mięśniem Achillesa. Zasługą całego zespołu było to, że zdobyłem kilka łatwych bramek z kontrataku. Zawsze powtarzam, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Chcieliśmy się dziś zrewanżować przed własnymi kibicami za wpadkę - remis w Łodzi. Myślę, że udało się nam zrehabilitować - wyjaśniał skrzydłowy nielbistów.
Według Mindaugasa Tarcijonasa, drużyna gości miała na początku starcia dużo szczęścia.
- My z kolei zbyt mocno chcieliśmy wygrać. Nasz szkoleniowiec uspokoił nas. Potem już wszystko poszło w dobrym kierunku. Zagraliśmy dobrze w obronie oraz skutecznie w kontrataku. Zaczęliśmy budować coraz większą przewagę bramkową. Przeciwnik trochę wysiadł kondycyjnie. Myślę, że mamy lepsze przygotowanie fizyczne. Trenujemy zdecydowanie więcej. Widać to było dziś na parkiecie - tłumaczył obrotowy żółto-czarnych.
Piotr Werda