Rodzina z Kalisza jechała nad morze, kiedy przejeżdżali przez Wągrowiec w samochodzie zachłysnęło się dziecko i zaczęło się dusić. Do zdarzenia doszło wczoraj na Al. Jana Pawła II.
Było kilka minut przed godziną 10:00, kiedy policjanci z Wydziału Kryminalnego zauważyli stojącego na drodze Volkswagena i chodzącą wokół niego nerwowo kobietę z telefonem i mężczyznę z małym dzieckiem. Sytuacja wyglądała, jakby działo się coś niepokojącego. Zatrzymali radiowóz.
W tym samym momencie jeden z policjantów zauważył w ramionach ojca nieprzytomne dziecko.
- Policjanci zapytali szybko matkę, co się stało, okazało się, że kobieta właśnie łączyła się z operatorem numeru alarmowego 112, aby poinformować, że jej dziecko się zachłysnęło i się dusi. Dziecko było rozpalone, jego ciało lejące, jakby utracił przytomność. Policjant chwycił dziecko i momentalnie podjął decyzję, aby zabrać malca do szpitala. Zabrał dziecko do radiowozu i wraz z ojcem na sygnale ruszyli w stronę szpitala — poinformował mł. asp. Dominik Zieliński, oficer prasowy KPP Wągrowiec.
Policjant nie mógł wyczuć oddechu u chłopca, próba udrożnienia dróg oddechowych była utrudniona występującym szczękościskiem.
- Funkcjonariusz prowadził akcję reanimacyjną, powodując uciski na tyle, na ile pozwalały warunki podczas jazdy na tylnej kanapie nieoznakowanego radiowozu. Z każdą sekundą policjanci byli coraz bliżej placówki medycznej. Na rondzie obok szpitala coś się zadziało. Malec odkaszlnął i jakby złapał oddech — dodaje oficer prasowy wągrowieckiej komendy.
Policjanci bardzo szybko dotarli do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, gdzie przekazali dziecko pod opiekę medyków. To już drugie uratowane dziecko przez kryminalnych. Podobne zdarzenie miało miejsce 29 czerwca w Gminie Gołańcz.