Wczoraj mieszkanka Wągrowca zakupiła chleb w sklepie należącym do Cukierni Królewskiej Kilian. Chleb był spleśniały.
Zakupiony chleb na etykiecie miał datę ważności do 26 maja. Kiedy kobieta w domu otworzyła zafoliowany bochenek, okazało się, że w środku jest pleśń. Chleb został zwrócony.
- Przeprosili i oddali gotówkę, wiadomo to nie wina pani sprzedającej, tylko właściciela, bo każe takie coś sprzedawać pracownikom — tłumaczy kobieta.
Skontaktowaliśmy się z właścicielem Cukierni Królewskiej Kilian i zapytaliśmy o wczorajszy incydent. Mariusz Kilian potwierdził, że faktycznie doszło do takiej sytuacji.
- Jeden z pracowników, odpowiedzialny za pakowanie, nie dopilnował procesu schładzania chleba i pojawiła się pleśń. Tak się dzieje, kiedy spakuje się chleb, który nie został odpowiednio schłodzony. Foliowanie ciepłego bochenka chleba, powoduje, że bardzo szybko wytwarza się pleśń. Sprawa ta zostanie dokładnie zbadana — poinformował Mariusz Kilian, właściciel cukierni.
Mariusz Kilian zaznaczył też, że w obecnych czasach bardzo trudno o pracowników, osoba odpowiedzialna za pakowanie tego konkretnego bochenka, to nowy, niedoświadczony pracownik firmy, jednocześnie zaznacza, że taki chleb nie powinien trafić do sprzedaży.
Właściciel cukierni przeprasza klientkę i zapewnia, że dokłada wszelkich starań, aby produkty, które trafiają do sprzedaży były najwyższej jakości. Czasem jednak zdarza się, że coś zawodzi, w tym konkretnym przypadku był to czynnik ludzki.