24-latek zaalarmował policję o podłożeniu bomby w wągrowieckim szpitalu i w siedzibie WCPR w Poznaniu. Mężczyzna miał 1,6 promila.
- We wtorek 10 maja, 5 minut po północy, oficer dyżurny wągrowieckiej komendy odebrał zgłoszenie od operatora Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego o zdarzeniu drogowym, do którego miało dojść w Skokach. Osoba zgłaszająca poinformowała o zderzeniu się trzech pojazdów i dwóch osobach rannych. Po chwili zadzwonił telefon, że w szpitalu w Wągrowcu jest podłożona bomba. Połączenie wykonane zostało z tego samego numeru telefonu. Po chwili głos z telefonu poinformował, że bomba jest podłożona także w siedzibie WCPR w Poznaniu — tłumaczy sierż. Dominik Zieliński, oficer prasowy KPP Wągrowiec.
Zgłoszenia tego typu traktowane są bardzo poważnie, dlatego na nogi postawione zostały wszystkie służby. Po przeszukaniu pomieszczeń bomby nie znaleziono. Policjanci ustalili miejsce pobytu 24-latka i jeszcze tej samej nocy mężczyzna został zatrzymany w Przysieczynie.
- Okazało się, że miał w organizmie około 1,6 promila alkoholu. Mężczyzna częściowo przyznał się do stawianych mu zarzutów fałszywego zawiadomienia o podłożonym ładunku wybuchowym w wągrowieckim szpitalu, a także usiłowania dokonania fałszywego zawiadomienia o podłożonym ładunku wybuchowym w budynku Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Poznaniu — dodaje sierż. Dominik Zieliński.
Mężczyźnie za taki żart grozi teraz nawet 8 lat wiezienia.