Straż pożarna i policja oraz specjalistyczna grupa z Poznania poszukują dziecka. Niestety do chwili obecnej policja nie otrzymała zgłoszenia o zaginięciu.
Sytuacja jest dziwna i zarazem bardzo trudna, ratownicy nie wiedzą, kogo szukają.
Przed godziną 5 rano przypadkowy mężczyzna wyjeżdżając ze swoimi dziećmi, zauważył małe dziecko przy ulicy Piaskowej w Wągrowcu. Zdaniem zgłaszającego dziecko płakało, jednak on nie miał możliwości zaopiekować się tym dzieckiem ze względu na swoje dzieci. Powiadomił żonę, która po kilku chwila wyszła z domu, jednak dziecka już nie było.
Na miejsce skierowano straż pożarną i policję. Ratownicy nie znaleźli dziecka w skazanym miejscu.
Rozpoczęła się akcja poszukiwawcza.
W akcji poszukiwawczej udział bierze policja oraz Państwowa Straż Pożarna z Wągrowca. Do akcji włączyły się też jednostki OSP z powiatu wągrowieckiego oraz specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z Poznania z psami szkolonymi do wykrywania zapachów ludzkich.
Po blisko 4 godzinach i przeczesaniu terenu przy blokach, a także przy rzece Wełna nikogo nie znaleziono. Do chwili obecnej policja nie otrzymała też zgłoszenia o zaginięciu dziecka.
Około godziny 9:00 poszukiwania zostały ograniczone do minimum. Andrzej Woźnicki, kierujący akcją skierował dużą grupę ratowników do Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Wągrowcu, gdzie będą czekać na kolejne wytyczne.
Cały czas policja odwiedza mieszkania w blokach przy ulicy Straszewskiej i Piaskowej, próbując ustalić więcej szczegółów lub znaleźć dom, z którego dziecko mogło wyjść.
Hipotez jest kilka.
Jedna z nich jest taka, że dziecko mogło wrócić do domu, a rodzice boją się poinformować o zdarzeniu policję lub straż pożarną. Możliwe, że byli lub są w stanie wskazującym, no bo jak można pozwolić 5-latkowi wyjść z domu o 5 rano?
Jeżeli ktoś widział lub ma informacje na ten temat poszukiwanego dziecka, proszony jest o kontakt z nami.